Dwa rzuty karne to o jeden za dużo?

Dwa rzuty karne to o jeden za dużo?

Do Piastowa, Warszawianki przyjechały w odmiennym składzie od tego co mogliśmy oglądać w poprzednich kolejkach. Z powodu drobnych urazów oraz sytuacji prywatnych na meczu nie mogło pojawić się aż pięć zawodniczek z podstawowego składu. Czy to miało bezpośredni wpływ na wynik tego spotkania? Naszym zdaniem, mogło, ale nie musiało, gdyż Akademiczki miały na ten mecz swój plan. Co ostatecznie zaważyło na wyniku?

Od początku spotkania przyjezdne ustawiły swoją grę w głębokiej defensywie i pozwoliły gospodyniom prowadzić grę co rusz wybijając przeciwniczki z rytmu. Czujne boczne pomocniczki i napastniczka z Warszawy czekały tylko na moment, żeby doskoczyć do obrończyń z Piastowa i wykorzystać ich błąd do przeprowadzenia akcji ofensywnej. W pierwszej połowie sztuka tak udała się trzykrotnie, a najlepszą ku temu okazję miał duet Grabowska - Maziukiewicz, gdyby ta pierwsza zbyt długo nie zwlekała z podaniem do wychodzącej na sam na sam z bramkarką napastniczki. Niewykorzystane sytuacje się mszczą? Zdecydowanie! Pod koniec pierwszej połowy, zbyt dużo miejsca dostała napastniczka gospodyń i bez wahania skierowała dograną przez koleżankę piłkę do bramki zasłoniętej Z. Nikisz.

Pierwsza połowa zakończyła się skromnym prowadzeniem gospodyń, mimo to Akademiczki nie składały broni, wiedząc, że obrana przez nie taktyka pozwoli stworzyć jeszcze szanse, że będzie miejsce na przeprowadzenie kontrataku, bo zespół z Piastowa się nie cofnie tylko będzie szukał kolejnych bramek. Jednak swoją obecność w tym meczu postanowiła zaznaczyć sędzina. Która odgwizdała "wątpliwego", to mało powiedziane, karnego. Egzekutorka B. Cabaj podeszła do piłki i wykorzystała prezent od sędziny, która zrujnowała swoją błędną decyzją (do czego przyznała się po meczu, przepraszając trenerkę z Warszawy) taktykę AZSu. Przy argumentach, których w tym spotkaniu brakowała przyjezdnym wynik 2:0 była raczej nie do odrobienia. Akademiczki próbowały zrobić wszystko żeby strzelić, jednak kolejną bramkę straciły, również po rzucie karnym, który tym razem sędzia główna określiła mianem "teraz był na 100%". Na ile procent zdaniem sędziny zasługiwał poprzedni karny? Od ilu procent sędziowie dyktują rzut karny, a od ilu nie? Tego się już chyba nie dowiemy. Szkoda, że od czasu do czasu o losie spotkania decyduje ktoś, kto powinien stać na straży przepisów.

Mamy świadomość, że gdyby nie podyktowane rzuty karne, mecz mógł również zakończyć się takim samym wynikiem, ale odebrano nam możliwość rozstrzygnięcia tego bez kontrowersji…

do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości